sobota, 5 maja 2012

Żyjąc w świadomości

Autorem artykułu jest Krzysztof Dmowski


Świat nie dzieli się na dobrych i złych, ani na mądrych i głupich, ale na świadomych i nieświadomych. Jedni nie akceptują świadomości, bo nie jest ona im do niczego potrzebna, ale żyjąc świadomie wiemy, że nie ma złych uczynków i złych intencji.

Osiągnięcie świadomości nie zależy od przeznaczenia, fartu czy potrzeby chwili, bo zjawia się ona, kiedy człowiek jej szuka. Najlepszym przykładem będzie Ramatha — narrator „Białej Księgi”, który żył 35000 lat temu i najpierw podbił niemalże cały świat, a potem doznał zupełnej odmiany i szukając oświecenia znalazł je — w ubiegłym stuleciu pojawiał się w ciele swojej córki, aby ludzie nie robili jego wizerunków i przekazywał w ten sposób swoją wiedzę.

Dla osoby, która dopiero zaczęła szukać, „Biała Księga” nie będzie odpowiednim źródłem, bo ukazuje poziomy, które dla początkujących adeptów poznania są zbyt wysokie i skomplikowane. Ale każdy poszukujący to wie.

Przed kilkoma miesiącami ktoś często proponował mi, żebym przeczytał „Białą Księgę” Ramathy i „Złotą Księgę” Saint Germain, ale jakoś nie potrafiłem do nich się dobrać. Pewne informacje, które mi podawano i przykłady powołujące się na Ramathę, wydawały mi się niezbyt realne i zupełnie niemożliwe. W końcu pewien człowiek rzucił tekst, który mnie zaciekawił, ale od pierwszych wzmianek o tej książce minęło kilka miesięcy pracy nad sobą i dopiero byłem gotowy na głębsze poziomy poznania.

Dlatego nie dziwi mnie, że ludzie żyjący w nieświadomości krytykują nie tylko zawartość materiałów, których nie rozumieją, ale również podobne artykuły. Zyskując świadomość pojmujemy zachowania innych ludzi i przestają one mieć wpływ na nasze życie. Sokrates, pomimo swojej mądrości, filtrował wiadomości, które do niego przychodziły — nie słuchał ich, nawet jeżeli dotyczyły jego życia.

Człowiek żyjący w świadomości wie, że przejmuje odpowiedzialność od innych ludzi, a wszystko, co dzieje się w jego życiu, jest zwrotną jego postępowania. Ludzie otwarci na świadomość dopiero wówczas pojmują, jak działa wszystko wokół.

Podążanie za światłem nawet w pewnym stopniu fascynuje. Polega na ujawnieniu pragnienia i oczekiwaniu na realizację, bo kiedy sami zaczynamy coś robić, to w gruncie rzeczy niczego nie osiągamy i w niczym nie przyspieszamy realizacji. Realizacja przychodzi sama i zawsze jest wielkim zaskoczeniem, bo źródło, z którego przyszła, świadomie nie jest brane pod uwagę.

Kiedyś ktoś odmówił mi pożyczenia sprzętu DJ na wesele mojego przyjaciela, tydzień przed. Nie poddałem się i na wesele miałem sprzęt o wiele lepszy, niż się spodziewałem. Tak właśnie wygląda prowadzenie światła. W tym również jest nauka, że dostaję coś lepszego niż się spodziewałem, a to czego chcę ujawnia się samo.

Kilkadziesiąt lat temu Joseph Murphy w „Potędze Podświadomości” pisał, że nie potrafimy ustalić źródła, z którego coś zostanie nam dane. Oczekujemy przypływu gotówki, a pieniądze czy pomoc przyszły z zupełnie niespodziewanej strony — niebranej pod uwagę. Ludzie często właśnie doznają zawodu z góry określając źródło, a brak materializacji z tej strony otrzymuje miano porażki. Żyjąc w nieświadomości wolimy dostrzegać wszystkie złe strony życia, ale stosując poznanie, nagle możemy dostrzec dziesiątki ludzi żyjących w różnych miejscach o tych samych zainteresowaniach czy wyznających te same ideały.

Świadomość nikogo nie ogranicza, a ukazuje jedynie, że wszystko, czego pragniemy, jest łatwiejsze, bo nie skupiamy się na tym jak dostaniemy, bo to przychodzi samo i zawsze nie z tego źródła, które braliśmy pod uwagę.

---

Krzysztof Dmowski
http://www.kdpowiesci.republika.pl/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz