piątek, 30 marca 2012

Jak skutecznie zwalczyć karaluchy

Jak skutecznie zwalczyć karaluchy?

Autorem artykułu jest Michał Pieróg


Karaluchy i prusaki to utrapienie wielu mieszkańców bloków i kamienic. Doskonale czują się w sąsiedztwie człowieka. Idealne dla nich warunki rozwoju to ciepło i wilgoć (dlatego tak łatwo znaleźć je w kuchni albo w łazience). Są nosicielami groźnych chorób takich jak gruźlica, tyfus czy cholera.

deratyzacja wielkopolskaMożemy skorzystać z domowych metod lub skorzystać z usług fachowej firmy, której specjalizacją jest dezynsekcja i deratyzacja. Przygotowując się do walki z karaluchami i prusakami należy pamiętać o tym, że nie będzie to akcja jednorazowa, ale systematycznie prowadzona walka. Wiąże się to z tym, że karaluchy i prusaki mają krótki cykl rozwojowy (w im lepszych warunkach – cieplejszych i bardziej wilgotnych). Dezynsekcję trzeba więc powtarzać co 3-4 tygodnie w przypadku prusaków i w odstępie 7-8 tygodni jeśli chodzi o karaluchy. W przypadku, gdy karaluchy lub prusaki opanowały cały budynek, sąsiedzi i administracja budynku powinny skoordynować swoje działania. Profesjonalna dezynsekcja (regularnie powtarzana) oraz zalepienie szpar w budynku powinny przynieść pożądany efekt.

Domowe sposoby walki z karaluchami i prusakami to na przykład rozkładanie namoczonych w piwie szmatek w miejscu, gdzie często te insekty występują. Karaluchy są wielkimi miłośnikami piwa, chętnie więc ciągnęły do takich pułapek. Rano taką szmatę z piwem i karaluchami należy zalać wrzątkiem w wiadrze lub wrzucić do ognia. Metoda sprawdzona przez nasze prababcie. Można też ustawić małe miseczki w piwem i oprzeć o nie listewki, po których karaluchy wejdą do miseczek i utoną. Można też wykorzystać maść siarkową i posmarować nią wyłożone dla karaluchów bułki.

Karaluchy uwielbiają piwo, a prusaki preferują surową pietruszkę. Przekrojoną i wydrążoną w środku pietruszkę należy położyć w miejscu występowania prusaków, a rano ją wrzucić do wiadra z wrzącą wodą. Prusaki takiej operacji nie przeżyją.

---

Impala

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

Autorem artykułu jest Tomasz Niewiadomski


Świat pędzi do przodu, technologia rozwija się w niewiarygodnym tempie, a my zwykli ludzie nie zawsze jesteśmy w stanie się do tego dostosować. 10 lat temu zapewne niewielu z nas spodziewałoby się, że kamery wujka Google'a zrobią mu zdjęcie w kompromitującej sytuacji a następnie udostępnią je ku radości całego globu.

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

Tego "farciarza" przyłapano zaraz po wyjściu z baru ze striptizem. Miejmy nadzieję, że jego żona jest wyrozumiała. W przeciwnym razie taka wpadka może być początkiem końca ich szczęśliwego życia.

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

Ten miłośnik militariów został sfotografowany w mieście Rapid City na ulicy South Dakota po tym, jak opuścił First Stop Guns - rodzinny biznes zajmujący się sprzedażą wysokiej jakości broni.

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

Czemu w Pittsburgu, w hrabstwie Allegheny w stanie Pensylvania, toczy się zażarty pojedynek na śmierć i życie? Bez obaw. Wyjaśnienie jest całkiem banalne. 3 maja 2008 roku, dwoje artystów - Robert Hewlett i Ben Kinsley - zaprosiło uliczny zespół Google i mieszkańców miasteczka do wzięcia udziału w happeningu.

Być może nie jest to wpadka z prawdziwego zdarzenia- ale chyba przyznacie, że nie jest to widok, którego spodziewa się użytkownik Street View.

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

Jeśli kiedykolwiek za dnia i w środku miasta poczujesz aż tak wielkie parcie na pęcherz, że postanowisz załatwić potrzebę za zaparkowanym samochodem, to dobrze się rozejrzyj, czy przypadkiem w pobliżu nie czai się wścibskie oko wielkiego googlowskiego brata-podglądacza. Według hiszpańskiej gazety El Mundo, ten piękny widok zauważyli bystroocy blogerzy z Madrytu, którzy od razu podzielili się nim z całym światem. Po 12 godzinach Google usunęło materiał z sieci.

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

Wieczór kawalerski w Shoreditch, który wymknął się nieco spod kontroli (niestety tego filmiku nie ma już w Google).

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

Brukowce pokroju "Super Ekspress" powoli przyzwyczaiły nas już do zdjęć z zaaranżowanych wtop tego typu, ale na szczęście dzięki wujkowi Google'owi można trafić jeszcze na prawdziwe autentyki. Jeśli nawet to nie Britney Spears wysiada z tego autka, to i tak te fotki są dość perwersyjne.

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

Facet niesie dmuchaną sex lalkę po ulicy w Paryża. Co tu dużo gadać - trzeba mieć jaja, żeby tak bez skrępowania paradować po dużym mieście z dmuchaną towarzyszką.

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

W Phoenix w stanie Arizona uliczny zespół Google natrafił na groźnie wyglądający wypadek, w którym Range Rover i Audi zderzyły się na skrzyżowaniu. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało.

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

Ała! To musiało boleć. Zdjęcie jest niestety na tyle niewyraźne, że ciężko nawet zgadywać jak do tego doszło.

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

Tak właśnie rodzą się plotki i śmieszne historie z kategorii legendy miejskie. Zapewne wszyscy na pierwszy rzut oka stwierdzą, że facet bez skrępowania, publicznie oddaje mocz na środku ulicy. Spójrzcie lepiej ponownie - on po prostu naprawia swój rower.

Najśmieszniejsze wpadki widoczne w Google Street View

W sieci moglibyście w pięć sekund znaleźć tysiące zdjęć seksownych babeczek. Co więcej, fotki miałyby lepszą jakość, a laseczki mniej ciuszków, ale kiedy się przypadkiem natrafi na taki niewyraźny obrazek na ciężarówce pokazujący na pół ubraną panienkę, to i tak daje to niesamowitą satysfakcję.

Jeśli namierzyliście podobne wpadkowe bądź śmieszne sytuacje uchwycone kamerami Street View podzielcie się proszę swoim znaleziskiem w komentarzach.

---

Lubisz śmiać się z cudzych wpadek - YAFUD to strona dla Ciebie.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 26 marca 2012

Tanie skutery – czy warto kupować?

Tanie skutery – czy warto kupować?

Autorem artykułu jest Adam Smoleński


Zapewne wielu młodych ludzi zastanawia się nad zakupem pierwszego w swoim życiu skutera. Przeważnie młody człowiek ma ograniczony budżet i nie może sobie pozwolić na zakup drogiego i markowego. Dziś poruszę temat, czy tak naprawdę warto wydać mniej pieniędzy i kupować bardzo popularne w naszym kraju tanie skutery?

Nowy czy używany?

Nowy z Chin, czy używany z Europy? Mogę tutaj śmiało odwołać się do tematyki samochodów, ponieważ podobna jest sytuacja. Chętniej kupujemy modele, które dobrze są nam znane i budzą zaufanie, pochodzące z krajów europejskich, niż mało znane z krajów azjatyckich. Ale czy tanie skutery od "chińczyków" są gorsze? Moim zdaniem nie. Będzie lepszym wyborem zakup nowego skutera Zipp, niż kilkuletniego używanego markowego automatycznego motoroweru Peugeot. Dlaczego?

Korzyści, czyli plusy nowych tanich skuterów

Z pozytywnych cech zakupu nowego skutera wymienię ten fakt, że pojazd jest przede wszystkim nie eksploatowany. Elementy takie jak silnik, tapicerka, rama, lakierowane części osłon itp. nie posiadają jakichkolwiek śladów używania, przez co nasz skuter reprezentuje się bardzo „elegancko”. Nowy z salonu, to pewna gwarancja serwisowa średnio na 24 miesiące w sytuacji stwierdzenia ukrytych wad fabrycznych. Jeżeli od samej nowości będziemy należycie dbać o nasz jednoślad, możemy być przekonani, że posłuży nam wiele lat. W przypadku zakupu używanego skutera już nie. Pojazdy są przez wcześniejszych właścicieli bardzo mocno zniszczone przez dynamiczną jazdę, czyli mówiąc dosłownie psują się znacznie częściej. Widoczne rysy po upadkach, bardzo mocne zużyte elementy silnika, widoczna korozja przez niewłaściwą konserwacje to tylko niektóre możliwe poważne awarie.

Wady, czyli minusy

Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją, że niska cena skuterów idzie w parze z jakością użytych materiałów przy produkcji. Tak, to prawda. Nagminne stosowanie elementów wykonanych z tworzyw sztucznych, zamiast metalowych to już codzienność. Na przykład, zbyt intensywna jazda przekłada się na częste drobne usterki. Tanie skutery nadają się tylko do codziennej jazdy po miejskich drogach. Jeśli myślimy o długich przejażdżkach poza miasto, rozważmy zakup markowego, w droższej cenie skutera o pojemności kwadratowej silnika w przedziale 50-150 cm.

Ogólne podsumowanie

Zanim podejmiemy decyzję o zakupie, musimy dokładnie przemyśleć, do jakich celów będziemy nasz pojazd wykorzystywać? Chcesz co weekend pokonywać setki kilometrów zwiedzając różne miejsca naszej pięknej polski? Tanie modele skuterów nie nadają się do takiej jazdy turystycznej. Jeżeli ma to być tylko jazda miejska (np. do szkoły, pracy, na zakupy itp.) to jak najbardziej tańszy skuter spełni nasze oczekiwania. Pamiętajmy, że należycie dbając o skuter od samej nowości, wiernie będzie służył wiele lat.


---

Adam Smoleński

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak wreszcie nauczyć się angielskiego?

Jak wreszcie nauczyć się angielskiego?

Autorem artykułu jest Języki Podróże


Marzysz o tym, aby wreszcie swobodnie mówić po angielsku, zdobywać nowe kontakty biznesowe i prywatne, awansować, podróżować, a do tego masz tak wiele obowiązków, że brakuje Ci na to czasu? Nie masz możliwości wyjazdu na kurs językowy za granicę? Myślisz, że to niemożliwe, aby osiągnąć Twój cel?

Dopiero rozpoczynasz swoją przygodę z angielskim, a może uczyłeś się kiedyś i po kilkuletniej przerwie czujesz, że wiele zapomniałeś? A może uczysz się już kilka (kilkanaście?) lat, świetnie opanowałeś gramatykę, nauczyłeś się słownictwa, a mimo to nadal odczuwasz lęk przed mówieniem? Na pewno zastanawiasz się nad idealną metodą nauczania, która szybko i skutecznie pozwoli Ci opanować język. Zdecydowałeś, że nadszedł czas, by na poważnie zrealizować swoje plany. Jak zatem tego dokonać?

1. Chcieć. Jeśli czujesz, że naprawdę chcesz nauczyć się języka, brawo! Wewnętrzna motywacja jest już połową sukcesu! Mało tego! Język angielski powinien stać się nieodłączną częścią Twojego życia! Nauka angielskiego to entuzjazm, emocje, pozytywna energia, wspaniałe cele, realizacja marzeń i planów! Pamiętaj, że w procesie nauki 80% to właśnie ten entuzjazm i emocje, a 20% to odpowiednia metoda…

2. Metody nauki. Jedna? Dwie? A może więcej? Komunikacyjna, metoda Callana, a może SITA? Znów znalazłeś kolejną płytę/książkę przekonującą Cię o jej wyższości nad innymi, cudownych metodach w niej zawartych, dzięki którym w 1 miesiąc będziesz władać angielskim niczym Królowa Elżbieta II? Czy ta płyta/książka znów po kilku dniach wylądowała na półce, a cudownego efektu nadal brak? To jasne. Ponieważ nie ma cudownej metody nauki! Ty sam musisz znaleźć takie metody, które właśnie Tobie będą odpowiadały. Każdy człowiek jest inny, a więc uczy się w różny sposób. Kluczem jest różnorodność! Po co kontynuować naukę w taki sposób, który do tej pory nie przyniósł spektakularnych efektów? Zmieniaj techniki, nie bój się próbować nowych metod. Angażuj się całym sobą!

3. Otaczaj się językiem! Słuchaj i czytaj, gdzie i kiedy możesz, najlepiej w oryginale. Audiobooki, podcasty (jest wiele stron, na których znajdziesz podcasty dostosowane do różnych poziomów językowych!), artykuły, newsy. Kiedy? W drodze do pracy/z pracy, w kolejce na poczcie, na siłowni. Wygospodaruj dodatkowo przynajmniej 20 minut w ciągu dnia, aby czegoś posłuchać, coś przeczytać.

4. Uczę się wtedy, kiedy coś mnie naprawdę interesuje. Właśnie tak! Humor, dobra zabawa i realizacja własnych zainteresowań powinny towarzyszyć Twojej nauce. Pomyśl, że dzięki nauce języka masz znakomitą okazję, aby znaleźć trochę czasu na swoje hobby, na poczytanie artykułu czy obejrzenie filmu, które Cię interesują. A wystarczy tak niewiele czasu dziennie!

5. Angielski jest środkiem do osiągania celów, a nie celem samym w sobie! Podczas gdy Twoi znajomi uczą się angielskiego wypełniając ćwiczenia w podręczniku do nauki angielskiego, Ty możesz przestawić menu swojej komórki lub programu używanego do odbierania poczty elektronicznej na angielski! Dzięki temu nauczysz się słownictwa automatycznie. Celem jest używanie Twojej komórki lub sprawdzanie poczty, a nauka angielskiego staje się efektem ubocznym!

6. Materiały autentyczne. Jak najwcześniej, jak najwięcej. Co to oznacza? Im wcześniej zaczniesz korzystać z materiałów autentycznych, tym szybciej opanujesz język angielski. Wyobraź sobie, że wyjeżdżasz na półroczny kontakt do Nowego Jorku, sam. Zewsząd otaczają Cię Amerykanie, amerykańska prasa, telewizja, stacje metra, amerykańskie sklepy, poczta, lekarz. Wiesz, że musisz doskonale sobie poradzić. I jaki jest tego efekt? Wracasz po pół roku do Polski i prawie zapomniałeś ojczystego języka, a znajomi nie mogą wyjść z podziwu Twojej angielszczyzny! No tak, ale pozostając w Polsce jesteśmy otoczeni językiem polskim. Właśnie dlatego powinieneś tym bardziej absorbować angielski w jego czystej i oryginalnej postaci! Oglądaj filmy w oryginale (nigdy z polskimi napisami), ucz się na piosenkach, słuchaj radia, podcastów na Twój ulubiony temat, czytaj książki. Jeśli jesteś na początku przygody z angielskim, zacznij od książeczek i bajek dla dzieci! Ucz się naturalnie!

Twoim celem jest komunikacja z mówcami języka angielskiego (a nie z nauczycielami w sali lekcyjnej!), korzystaj więc ze źródeł, z których oni korzystają! Trudno będzie Ci uwierzyć, jak szybkie efekty osiągniesz :)

7. Klucz do sukcesu. Jeśli naprawdę polubisz to, że dzięki nauce angielskiego poznajesz świat, realizujesz swoje zainteresowania, zmieniasz swój sposób myślenia, otwierasz swój umysł, a przy okazji nabywasz coraz większej płynności i swobody językowej, zdasz sobie sprawę, że regularny i częsty kontakt z językiem stał się nierozerwalną częścią Twojego życia, przyjemnością, z której długo nie będziesz chciał zrezygnować. I dobrze! Przecież uczymy się całe życie :)

---

Języki i Podróże www.eltee.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 24 marca 2012

Kultura XXI wieku

Kulturalne aktywności XXI wieku

Autorem artykułu jest Li Li


Sposobów spędzania wolnego czasu jest setki, ba, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że tysiące. Ile ludzi - tyle hobby. Każdy ma jakiś swój ulubiony sposób spędzania wolnego czasu.

Jedni preferują aktywnie spędzać czas, wybierając siłownię, basen czy wszelkie inne zajęcia ruchowe. W ten sposób można rozruszać zastane kości i stawy po kilku godzinach siedzenia za biurkiem. Spacery to również pewna aktywność fizyczna. W chwili obecnej bardzo modne są spacery nordyckie, gdzie ludzie mogą łączyć przyjemne z pożytecznym, a jednocześnie być trendy. Wyjazdy za miasto, na działkę stanowią również formę odreagowania po ciężkim i szybkim życiu w mieście.

Jest również inny zestaw sposobów spędzania wolnego czasu. Wybierając kino, teatr czy muzeum wpływamy pozytywnie na rozwój naszej kultury. Jednakże dziś w dobie Internetu, DVD bardzo mała liczba ludzi decyduje się na wyjście z domu do teatru. Niestety mało kto zdaje sobie sprawę, że w ten sposób kształtować można swoją osobowość ,a zarazem stawać się bogatszym w wiedzę. Rozwijać można się również w domu poprzez czytanie odpowiedniej prasy czy książek. Jest to sposób idealny dla domatorów.

Niestety Polacy mają skłonność do biernego spędzania czasu wolnego i niechętnie po pracy ruszają się z domu. Telewizja to chyba jedna z najbardziej biernych form odpoczywania, jaką można sobie wyobrazić i niestety obecny poziom merytoryczny wielu programów pozostawia dużo do życzenia. Kolejną klęską XXI wieku jest Internet, który pochłania wolny czas bardzo wielu ludzi.

W dzisiejszych czasach można zauważyć tendencję, że ludzie niechętnie wychodzą z domu, a po ośmiu godzinach w pracy gnają do domu, gdzie znajduje się ich azyl. Nawet kontakty z rodziną, przyjaciółmi czy samorozwój – wszystko o schodzi na drugi plan w obliczu upojnego „nic nie robienia” w czasie wolnym.

---

Chcesz się ruszyć z domu? Odwiedź kulturomix i kup bilet do kina, teatru czy na wydarzenie kulturalne!

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zakręcić kurek z narkotykami

Zakręcić kurek z narkotykami - kokaina, heroina i inne

Autorem artykułu jest kasia640


W jaki sposób powstrzymać handel nielegalnymi lekami takimi jak kokaina i heroina? Można kontrolować materiały potrzebne do ich produkcji. Takie zadanie wyznaczyły sobie Home Office w Wielkiej Brytanii oraz Drug Enforcement Administration (DEA) w Stanach Zjednoczonych.

Instytucje te sporządziły listę zakazanych związków chemicznych. Ich działania są zgodne z międzynarodowym porozumieniem podpisanym podczas Vienna Convention Against Drug Traffic w 1988 roku. Według niego 22 substancje powinny pozostawać pod ścisłą kontrolą. Niektóre kraje wciągnęły na swą listę więcej związków chemicznych np. Stany Zjednoczone aż 33.

Wyodrębniono dwie grupy substancji. Do pierwszej należą podstawowe związki chemiczne potrzebne do wyekstrahowania narkotyku z materiału roślinnego. Na przykład heroinę wyodrębnia się z maku lekarskiego, a kokainę z liści krzewu kokainowego. Potrzebnymi do tego związkami są reagenty: bezwodnik octowy, manganian (VII) potasu oraz rozpuszczalniki: keton etylowo-metylowy i eter dietylowy. Nabywcy większych ilości tych chemikaliów muszą udowodnić konieczność ich posiadania. Taka strategia okazuje się nieefektywna. Ma jedynie ograniczony wpływ na produkcję kokainy, a w wypadku heroiny prawie żadnego.

Do drugiej grupy związków należą prekursory chemiczne, czyli te substancje, które mogą stać się częścią cząsteczki leku. Przy współpracy firm chemicznych kontrolowanie tego typu związków mogłoby wyeliminować nielegalne wytwarzanie speed (metamfetaminy), angel dust i innych tego typu środków. Angel dust to fencyklidyna lub w skrócie PCP, który opracowano w laboratoriach jako ogólny środek znieczulający. Jednak podczas prób klinicznych okazało się, że jedna trzecia pacjentów wracająca z sal operacyjnych doznawała przyjemnych halucynacji.

W wypadku heroiny zwykła kontrola dostępności odczynników chemicznych nie przynosi pożądanych efektów. Substancję tę otrzymuje się z morfiny występującej w opium (ok. 10%). Morfinę ekstrahuję się najpierw z makówek, a następnie poddaje reakcji z bezwodnikiem octowym przekształcając ją w heroinę. Rocznie produkuje się na całym świecie ponad milion ton bezwodnika octowego; jest stosowany do wytwarzania przeróżnych produktów, począwszy od detergentów aktywnych w niskiej temperaturze, a skończywszy na farbie drukarskiej. Niewielka ilość tego reagenta potrzebna producentom heroiny jest trudna do upilnowania. Mimo to bezwodnik octowy znajduje się na liście podstawowych związków chemicznych sporządzonej przez DEA i istnieje obowiązek zawiadomienia o wszelkich zakupach powyżej 1 000 litrów.

Inaczej wygląda sprawa z kokainą. Wyekstrahowanie jej z krzewu kokainowego oraz oczyszczenie wymaga użycia kilku podstawowych związków chemicznych. Wobec tego kontrolowanie handlu tymi substancjami wydaje się rozsądne. Produkcja kokainy w Kolumbii prawdopodobnie przekracza 1 000 ton rocznie. Do wytworzenia takiej ilości narkotyku należy sprowadzić 20 000 ton rozpuszczalników organicznych, z czego 15 000 importuje się oficjalnie na potrzeby przemysłu. Na drodze do otrzymania śnieżnobiałego proszku znajduje się rozpuszczalnik – keton etylowo-metylowy oraz odczynnik utleniający – manganian (VII) potasu. Jedna trzecie ketony etylowo-metylowego, jaka przypływa ze Stanów Zjednoczonych do Ameryki Południowej trafia do Kolumbii. Jasne jest, że większość wykorzystują kokainowe laboratoria. Władze kraju kontrolują również eter dietylowy, którym można zastąpić keton etylowo-metylowy. Od 1987 roku nie wydały żadnej licencji na import tego rozpuszczalnika. Mimo to podczas nalotów na tajne laboratoria policja znajduje 1 250 000 litrów eteru dietylowego rocznie. Całkowita ilość nielegalnego importu eteru do Kolumbii jest 10 razy większa.

Ludzie kierujący przemysłem chemicznym, który produkuje te rozpuszczalniki doskonale zdają sobie sprawę z istniejącego problemu. Dlatego magazyny znajdują się pod ścisłą kontrolą. Trudno natomiast upilnować indywidualnych nabywców pojawiających się w różnych miejscach łańcucha dystrybucji rozpuszczalników. Na Kolumbijskim czarnym rynku cena rozpuszczalnika może kilkakrotnie przewyższać oficjalną. Jak widać kontrola chemikaliów rzeczywiście ma szansę powstrzymać przemysł kokainowy, chociaż nie zlikwiduje całkowicie produkcji narkotyku. Co roku trafia do Europy około 20 ton kolumbijskiej kokainy. Czasem udaje się wytropić pojedyncze ładunki wielkości powyżej jednej tony.

Jeśli chodzi o narkotyki syntetyczne, najlepsze rezultaty daje utrudnienie dostępu do ich chemicznych prekursorów. Na przykład, fencyklidyna w postaci angel dust (PCP), którego otrzymywanie jest łatwe i tanie stał się najpopularniejszym narkotykiem na ulicach Stanów Zjednoczonych, jeszcze przed pojawieniem się kokainy w postaci cracka (kraka). Obecnie angel dust wychodzi z użytku gdyż potrzebna do jego produkcji piperydyna znalazła się na liście DEA. Podobny los spotkał speed po wciągnięciu na czarną listę jego prekursorów efedryny i fenyloacetonu. Z kolei kontrola prekursorów ecstazy nie przynosi na razie zadowalających efektów.

Działanie amfetaminy i kokainy polega na wpływie, jaki one wywierają na szlak pomiędzy neuronami serotoninowymi śródmózgowia i centrami przetwarzającymi w przedmózgowiu. Szlak ten wykorzystuje jako przekaźnik dopaminę i zmiany w wydzielaniu tej substancji wywołują przyjemnie skutki narkotyków. Ten sam system może również odpowiadać za skutki działania innych substancji uzależniających: heroiny, nikotyny i alkoholu.

Na podstawie książki: John Emsley Galeria Cząsteczek

---

http://chemicznyswiat.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Potrzeba kultury

Potrzeba kultury

Autorem artykułu jest Li Li


Człowiek ma różne twarze i w przybiera różne maski i role. Jest to często nieświadome i bardzo naturalne. Tak samo przecież, jak lubimy zabawę i wieczorem wcielamy się w rolę fanów, tak przez cały dzień przybieramy maskę przełożonego, ucznia czy rodzica

Na szczęście człowiek, oprócz pragnień powierzchownych – takich, jakimi jest utrzymanie dobrego poziomu życia, ma również pragnienia wznioślejsze. Takimi potrzebami, które chcemy zaspokoić jest kultura – szeroko pojęta. To, że człowiek jest istotą, która potrzebuje przeżyć artystycznych, wiadomo od wieków – jest to wspólna potrzeba całej ludzkości. Już człowiek jaskiniowy wyrażał się przez rysunki naskalne i rytualne tańce.

Kolebką naszej kultury jest jednak starożytna Grecja, i później – Rzym. To tam narodziła się i rozwinęła filozofia i literatura. Najdonioślejszym jednak wynalazkiem kulturalnym tamtych czasów jest teatr. To właśnie w murach antycznych „teatronów” rozwijała i doskonaliła się twórczość klasyków komedii i tragedii – Ajschylosa, Eurypidesa i Sofoklesa. Ich dramaty do dziś wystawiane są na światowych scenach – oczywiście zostały niejednokrotnie uwspółcześnione, lecz ich główna idea i przesłanie jest tak ponadczasowe, że jest aktualne nawet w XXI wieku. Choć od początków swojej świetności teatr był rozrywką dla wszystkich obywateli Polis, dziś jest rozrywką tylko dla pewnej grupy osób. Przynajmniej panuje takie przekonanie – być może błędne.

Gusta odbiorcze i potrzeby kulturalne zaspokaja i kształtuje telewizja. Bardzo wiele ludzi patrzy na świat przez pryzmat szklanego ekranu. By rozszerzyć perspektywę i urozmaicić ramówkę, telewizja publiczna powróciła do cotygodniowej tradycji emitowania sztuk z cyklu „Teatr telewizji”. To świetny sposób, by nie tylko nakłonić ludzi, by oglądali przedstawiania, ale przede wszystkim to jedyna okazja, by przeciętny człowiek miał dostęp do sztuki wysokiej. Dostęp do takich instytucji kultury jest dla wielu ludzi utrudniony – albo przez odległość jaka dzieli ich od najbliższego teatru, albo przez ceny biletów, które są dość wysokie.

---

Wybierz się do teatru na spektakl Król Lear lub Trzy siostry

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Chińskie astry w ogrodzie

Chińskie astry w ogrodzie.

Autorem artykułu jest Wanda Frasiak


Pochodzą z Azji, a do Europy zostały sprowadzone z Chin. Kwitnienie astrów zaczyna się w lipcu – sierpniu (11-15 tygodni po wysiewie). Trwa do późnej jesieni, pod warunkiem, że usunie się przekwitające koszyczki kwiatostanowe.

Odmiany astrów dzieli się na wczesne, średniowczesne i późne. Najlepiej rosną na stanowiskach słonecznych glebach próchniczych zawierających dużo wapnia, zasobnych we wszystkie składniki pokarmowe. Podłoże nie może być zbyt wilgotne, gdyż rośliny są podatne na choroby uwiądu oraz zgniliznę szyjki korzeniowej. Astry wysiewamy w marcu na rozsadnik. Mają umiarkowane wymagania cieplne. W temperaturze 12-14 stopni C wschodzą po 8 – 10 dniach. Uprawa astrów jest stosunkowo prosta, ale aby doczekać się dorodnych kwiatów, należy chronić rośliny przed mszycami, szarą pleśnią i zmienikami, które są najgroźniejszymi szkodnikami tego gatunku. Efektem ich działalności jest tzw. pusty kwiat.

Astry karłowate – (15-35 cm, mają małe koszyczki kwiatostanowe) - Skrzat, Rusałka, Chochlik, Małgosia, Ognik, Albit, Jaś czy Turkus. Są mocno rozkrzewione, kwitną obficie od początku sierpnia do połowy września. Są bardzo dekoracyjne na rabacie.

Średnio wysokie i wysokie – (45-110 cm o silnych, sztywnych pędach) – Czerwona kula, Biały Jubileusz, Rapsodia, Krakowiak, Jadwiga, Jolanta, Maja, Ametyst. Wszystkie silnie się rozkrzewiają, a kwiaty mają odporne na złe warunki pogodowe.

Biorąc pod uwagę budowę kwiatostanów stosujemy podział na:

Pojedyncze – o kwiatach rurkowatych żółtego koloru, otoczonych 1-3 barwnymi okółkami kwiatów języczkowatych.

Rurkowate – koszyczek wypełniony w środku barwami, często kwiatami białymi rurkowatymi, czasem tylko o koszyczku złożonym wyłącznie z kwiatów rurkowatych.

Języczkowate – koszyczek zbudowany z barwnych kwiatów języczkowatych, w których obrębie istnieje wiele podgrup np. chryzantemowe, igiełkowe, książęce i piwoniowate.

---

http://www.pasjeogrodow.blogspot.com./

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 19 marca 2012

Rozrywka w wolnym czasie

Rozrywka w wolnym czasie

Autorem artykułu jest Karolina W.


Dzieci uwielbiają spędzać swój wolny czas na różnego rodzaju zabawach. Ważne, aby były one dobrze dobrane do ich wieku, umiejętności, a także były rozwijające.

Wiele zabaw można tez podzielić na takie dla dziewczynek i chłopców, ponieważ dotyczą różnych aspektów życia oraz typowych zainteresowań dla konkretnej płci. Gry dla dziewczynek przeważnie są kolorowe i dotyczą tematyki typowo kobiecej – są pełne księżniczek, syrenek oraz czarodziejek. Gry dla dziewczynek przenoszą je w zaczarowany świat, gdzie bohaterki są piękne i bardzo modnie ubrane, gdzie można osiągnąć co się chce.

Takie zabawy często dotyczą też gotowania, szycia oraz prac domowych. Dzięki nim małe damy mogą nauczyć się wielu przydatnych w późniejszym życiu czynności. Wiele osób jest zdania, ze gry dla dziewczynek od razu pokazują młodym kobietom, gdzie jest ich miejsce i czym powinny się zajmować, jednakże wiele z nich pokazuje też, że kobieta może osiągnąć sukces w wielu dziedzinach, więc nie są do końca takie złe. W internecie można zaleźć liczne darmowe gry, które mają też walory edukacyjne. Nie są one już przepełnione kolorowymi bohaterami znanymi z bajek lub filmów dla dzieci. Są to bardziej darmowe gry dotyczące nauki, poznawania nowych słów oraz rozwijające zdolności logicznego oraz abstrakcyjnego myślenia. Ogólnie rzecz biorąc, gry dla dzieci są bardzo różne. Jedne służą tylko i wyłącznie do zabawy oraz rozrywki, a inne mają liczne walory edukacyjne, które pomagają w nauce oraz zapamiętywaniu nowych rzeczy.

Warto kupować zróżnicowane gry dla dzieci, ponieważ potrzebują one zarówno rozrywki, jak i motywacji do nauki, a nauka poprzez zabawę jest najlepsza – tak wyszło w wynikach najnowszych amerykańskich badań. Dlatego też wszelkie gry dla dziewczynek cieszą się dużym zainteresowaniem i są po prostu modne, jednakże trzeba uważnie kontrolować to, czym bawi się nasze dziecko. Każdy rodzic musi dbać o to, aby były to rzeczy odpowiednie i idealnie dopasowane do wieku pociechy.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Do matury coraz bliższej

Do matury coraz bliższej

Autorem artykułu jest Karolina W.


Przeminął już beztroski okres zabawy na studniówkach, a tysiące maturzystów w całej Polsce zaczynają szykować się do pierwszego poważnego egzaminu w swoim życiu, jakim jest matura.

Pierwsze wprawki zdobywali oni na testach gimnazjalnych, jednak teraz stawka jest dużo wyższa. Tylko dobre wyniki z egzaminu dojrzałości umożliwią bowiem dostanie się na studia, a bez tych we współczesnym świecie ani rusz.

uczelnie

Mimo, że wydaje się, że do pierwszych egzaminów jeszcze sporo czasu, to ilość materiału, który musi powtórzyć każdy maturzysta, dość mocno weryfikuje to stwierdzenie. Dlatego też większość uczniów już teraz zabiera się za przygotowania. Odbywają się one w sposób samodzielny, lub też na najróżniejszych konsultacjach i korepetycjach. Każdy sposób jest dobry, aby uporządkować dotychczasowe wiadomości i odpowiednio je poszerzyć, bowiem na wielu kierunkach konkurencja jest naprawdę duża. O jedno miejsce może ubiegać się nawet kilkanaście osób, zatem dostanie się na studia wcale nie jest takie proste, jakby się wydawało. Uczelnie otwierają nowe kierunki i zachęcają do podjęcia kształcenia, warto jednak wcześniej dokonać weryfikacji, w jakim stopniu są one przyszłościowe. W wielu szkołach średnich organizowane są spotkania z psychologami lub doradcami zawodowymi, które mają pomóc maturzystom w podjęciu odpowiednich decyzji. Jest to kwestia dość ważna, wystarczy bowiem przypatrzyć się statystykom, ile osób corocznie po pierwszych semestrach rezygnuje ze studiowania na danym kierunku, wybierając inny. Po co więc niepotrzebnie tracić czas, skoro można od razu podjąć kształcenie zgodne z zainteresowaniami i osobistymi preferencjami.

Aby to jednak było możliwe, każdy maturzysta powinien teraz ostro zabrać się do pracy, aby na majowych egzaminach wypaść jak najkorzystniej. Potem pozostaje już tylko złożenie podań na studia i cieszenie się z najdłuższych w życiu wakacji, podczas których należy wypocząć i nabrać sił do stawienia czoła nowym wyzwaniom, z którymi przyjdzie się zmierzyć w październiku.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 14 marca 2012

Pozbądź się dużego brzucha

Pozbądź się dużego brzucha

Autorem artykułu jest Kamil Chwedczuk


Patrząc za okno widzimy, że kończy się już zima. niedługo przyjdzie czas chodzenia w samych t-shirt'ach, a latem nawet bez nich. Wiele osób ma zimowy problem brzucha, który jest po prostu zbyt duży. Zacznijmy więc wykonywać odpowiednie ćwiczenia, aby potem nie musieć przeżywać wstydu.

Zima jest porą roku, w której nie do końca dbamy o wygląd naszego brzucha. Jemy więcej, bardziej tłusto, aby nasz organizm mógł normalnie funkcjonować podczas niskich temperatur. Jednak po zimie nadchodzi piękna wiosna, gdzie ściągamy zasłaniające nasz tłuszcz ubrania. I wtedy pojawia się zażenowanie wyglądem swojego brzucha. Wertujemy wtedy różne gazety, poradniki, czy strony internetowe z zapytaniem, jakie ćwiczenia na brzuch mamy wykonywać.

Istnieje wiele programów ćwiczeń, które pomogą nam pozbyć się zalegającej warsty zbędnego tłuszczu. Jednym z nich jest trening ABS. Zajmuje on niewiele czasu, ćwiczymy tylko 4 razy w tygodniu. Sekretem jego działania nie są jakieś przedziwne ćwiczenia, ale jest to, w jaki sposób współdziałają one ze sobą, przez co pozwalają na osiąganie niesamowitych efektów.

Do osiągnięcia widocznych efektów nie wystarczą jednak same ćwiczenia na mięśnie brzucha. Jeśli chcemy pozbyć się tłuszczu w krótszym czasie, to warto dodatkowo np. zacząć biegać. Poza samymi ćwiczeniami bardzo ważny jest nasz codzienny jadłospis. Odpowiednio dobrana dieta pozwoli jeszcze szybciej pozbyć się problemu dużego brzucha.

Tak więc, aby pozbyć się po zimie naszego "kotła", muimy zabrać się do ćwiczeń oraz zastosować odpowiednią dietę. W ćwiczeniach bardzo ważna jest systematyczność i trzymanie się ustalonego harmonogramu. Dieta natomiast musi zawierać odpowiednie składniki odżywcze, które nie będą odkładały nadmiernego tłuszczu, ale dadzą nam siłę do wykonywania ćwiczeń i budowania pięknych mięśni..

---

Kamil Chwedczuk - Trening brzucha

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Polskie bezrobocie. Przekleństwo starych i młodych Polaków

Polskie bezrobocie. Przekleństwo starych i młodych Polaków.

Autorem artykułu jest Fabian Savana


Oficjalnie mamy w kraju około 2 miliony bezrobotnych. Ale to przysłowiowy czubek góry lodowej. Specjaliści od rynku pracą oceniają, że w rzeczywistości - nie pracuje około 5 milionów Polaków.

Pracodawca ma ustawowy obowiązek, zawrzeć na piśmie umowę o pracę w ciągu 7 dni. Cóż z tego jednak, skoro często tego nie czyni. Więcej – zwykle pracodawca nie chce podpisać umowy nie tylko na cały etat, ale także na ¾ etatu czy ½ etatu ! Woli z „pracownikiem” zawrzeć umowę śmieciową, czyli umowę zlecenie lub umowę o dzieło. A skutki tego typu działań w skali kraju, są opłakane. Już ponad 4 miliony Polaków, pracuje na umowach śmieciowych.

KATASTROFALNE SKUTKI UMÓW ŚMIECIOWYCH

Młodzi ludzie w wieku 20-34 lata, coraz częściej dochodzą do wniosku, że są ... pokoleniem straconym. No bo tak ... Pracy na etat nie ma. A to jest główna bariera, która blokuje im dostęp do kredytu mieszkaniowego... A jak nie można dostać kredytu mieszkaniowego, to nie ma co nawet marzyć o własnym mieszkaniu. Innymi słowy, trzeba będzie mieszkać chyba aż do samej emerytury ... u rodziców. Brak własnego kąta sprawia, że albo nie myśli się w ogóle o posiadaniu własnego potomstwa albo jego posiadanie, odwleka się na lepsze czasy. Jest źle ale kolejne polskie rządy udają, że nic się złego nie dzieje. Tyle mówiło się np. o uruchomieniu taniego budownictwa socjalnego. To dzięki temu programowi, Polacy mieliby tanio wynajmować mieszkania oraz szybko przeprowadzić się tam, gdzie jest praca. I co ? I nic w tej sprawie, ani PO ani PSL nie zrobiły. Nic dziwnego zatem, że polskie dane demograficzne - są więcej niż fatalne.

W 2009 roku wydatki socjalne pochłonęły 15,1 procent naszego PKB. Z tego 14,3 procent to wydatki na emerytury i renty z ZUS, KRUS i systemów służb mundurowych. Dla porównania : zasiłki rodzinne to zaledwie 0,5 procent PKB, a z funduszu pracy, czyli pomoc dla bezrobotnych to 1 procent PKB” - czytamy w raporcie przedstawionym przez Instytut Sobieskiego.

Co to oznacza ? Dwie rzeczy. Po pierwsze, że w Polsce polityka prorodzinna to fikcja. Przeznaczanie 0,5 procenta PKB na pomoc rodzinie, to wydatek symboliczny. Państwo polskie, tak naprawdę tylko mówi o polityce prorodzinnej ale jej NIE realizuje. Więcej ! Nie ma spójnego i kompleksowego systemu prorodzinnego, który-by naprawdę wspierał polską rodzinę. A nasza przyszłość – to przecież nasze dzieci i nasza młodzież. A nie wydłużenie wieku emerytalnego do 67 roku życia ! Po drugie – pomoc dla bezrobotnych w wysokości 1 procenta PKB, jest dalece niewystarczająca. Co więcej, ta pomoc jest źle rozdzielana. Przykład ? Bardzo proszę. Państwo płaci (wynagrodzenie oraz składki na ZUS) pracodawcy, który zatrudni absolwenta na staż. Czas trwania umowy, 12 miesięcy. Pracodawca nie płaci nic. Ma darmowego pracownika, przez 12 miesięcy. Innymi słowy, zostaje mu w portfelu ponad 20 tysięcy złotych. W związku z tym, on już nigdy nie będzie chciał zatrudnić normalnego pracownika, któremu trzeba będzie zapłacić miesięczne wynagrodzenie i miesięczną składkę na ZUS. A gdy minie rok, pracodawca spokojnie rozstanie się ze stażystą. I były stażysta, zostanie bezrobotnym. A stopa bezrobocia, jak była wysoka tak pozostanie wysoka... Zaś pracodawca w tri miga, zgłosi się do Urzędu Pracy, po następnego stażystę (czytaj: darmowego pracownika). I to się nazywa, aktywna walka państwa z bezrobociem ... Żenada ! Państwo, nie stwarza też dobrych warunków dla tych, którzy chcieliby założyć własną firmę. Przepisów które są kulą u nogi przedsiębiorcy, jest bardzo wiele. To między innymi „dzięki” nim, statystyki przedsiębiorczości są tak niedobre. A mianowicie. Na 10 nowo powstałych firm – w ciągu 12 miesięcy zbankrutuje aż 7 firm ! Dwie firmy, będą funkcjonować na rynku ze zmiennym szczęściem. A jedna - okaże się gwiazdą.

Co z tego wynika ? Ano to, że polskie rodziny żyją w ubóstwie. Gdyby nie pomoc rodziców i dziadków, młodzi Polacy - nie mieliby co do garnka włożyć ...

Ba ! Jeśli włodarze naszego kraju, dalej nic nie będą robić w sprawach demograficznych – to czeka nas katastrofa. Za 20 lat ... Polska się wyludni i będzie w niej mieszkać tylko 35 milionów ludzi ! Tak, tak – ten proces już się rozpoczął. W roku 2002, mieszkało w Polsce 38 milionów 600 tysięcy osób. A spis powszechny przeprowadzony w roku 2011 wykazał, że jest nas tylko 37 milionów 200 tysięcy osób. Wniosek ? W ciągu zaledwie 9 lat, liczba obywateli naszego kraju – zmniejszyła się aż o 1 milion 400 tysięcy osób ...

Za to, w ciągu najbliższych 20 lat - liczba emerytów zwiększy się z obecnych 5 milionów do 8,5 miliona osób. Pytanie za 10 punktów. Kto wówczas, będzie pracował na tę ponad 8 milionową armię emerytów ? Przecież już dziś, ZUS nie ma pieniędzy na wypłaty emerytur. A mówiąc precyzyjnie ma, ale tylko dla 54 % emerytów i rencistów. Dla 46 % emerytów i rencistów, NIE ma ! I co robi ZUS ? Aby tym 46 % świadczeniobiorców wypłacić świadczenia - ZUS zaciąga kredyty bankowe. A spłatę tych kredytów, gwarantuje państwo ...

I tak rośnie z roku na rok, zadłużenie państwa. A głównym tego powodem, jest oczywiście ogromna rzesza ludzi bezrobotnych. Innymi słowy, miliony osób - które nie płacą składek na ubezpieczenie społeczne w ZUS-ie. Ale nasze elity polityczne, długo uprawiały politykę strusia. Czyli, chowały głowę w piasek. Uważano, że problem sam zniknie. Wystarczy tylko skierować pieniądze z jednej szufladki (OFE) do drugiej szufladki, czyli do ZUS. Nic z tego. Problem jest zbyt poważny, aby można go było rozwiązać kreatywną księgowością ... Tutaj wychodzi na jaw, brak spójnej i długookresowej strategii walki państwa, z bezrobociem. I oczywiście, marnotrawstwo tego co każdy kraj ma najcenniejszego. Czyli marnotrawstwo zasobów ludzkich.

A przecież, młode pokolenie Polaków powinno być katalizatorem rozwoju całego kraju. Powinno śmiało podążać w przyszłość i inwestować w rozwój osobisty i zawodowy. Ale brak stałej pracy, podcina Polakom skrzydła i niesie z sobą tylko patologie. Ludzie popadają w depresję i próbują sobie „pomóc” poprzez np. nałóg alkoholowy czy narkotykowy. Ci którzy mimo wszystko, założyli rodziny - dopuszczają się przemocy psychicznej i fizycznej wobec swoich najbliższych. Skutki tej przemocy, są dobrze znane polskim sądom. Co roku, w Polsce notuje się od 60 tys. do 75 tys. rozwodów. Zaś osoby które nie znalazły odpowiedzi na pytanie ^ jak żyć ? ^ - wybierają rozwiązanie ostateczne, czyli samobójstwo...

O CZYM MARZĄ POLACY

Mało kto wie o tym, że przeciętny polski absolwent, szuka pracy przez 23 miesiące ! Dla porównania, jego niemiecki kolega, szuka pracy przez ... 2 miesiące. Ale tam, w Niemczech – to właśnie państwo powiązało kształcenie młodych ludzi z potrzebami potencjalnych pracodawców. Innymi słowy, w Niemczech otwiera się i utrzymuje tylko takie kierunki kształcenia, które dają absolwentom szansę na pracę.

A u nas - rząd Donalda Tuska, rządzi już Polską ponad 4 lata. I co ? NIC.

Więcej ! W Polsce, nikt tak naprawdę - nie jest odpowiedzialny za walkę z bezrobociem. Problem bezrobocia zamieciono pod dywan i uchwalono ... ustawę o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. A ta ustawa, to pic... Nie ma natomiast ustawy, gdzie konkretne organizacje państwowe i podmioty prywatne - są odpowiedzialne w imieniu państwa, za zwalczanie bezrobocia. I na to zadanie, otrzymują państwowe pieniądze z których co roku, muszą się szczegółowo rozliczyć. Nie ma ustawy, która ściśle wiązałaby kierunki kształcenia, z potrzebami rynku pracy. Mamy np. ponad 400 szkół wyższych. Ale co z tego, skoro mało która uczelnia, chce współpracować z przedsiębiorcami. Ba ! Otwieranie perspektywicznych oraz zamykanie źle rokujących kierunków kształcenia (z punktu widzenia rynku pracy), jest często misją nie do spełnienia. Dlaczego ? Bo na najbardziej oblegane przez młodzież kierunki, uczelnia otrzymuje największe dofinansowanie. Bo kadra akademicka uczelni uważa, że lepiej orientuje się ... w potrzebach rynku pracy ! Skutek ?

Około 5 milionów bezrobotnych – 2 miliony zarejestrowanych plus 3 miliony nie zarejestrowanych... A miało być tak pięknie.

Wielu z nas, doskonale pamięta słowa samego szefa rządu, że Polska to prawdziwa „zielona wyspa” . I że na tę „zieloną wyspę”, wkrótce będą wracać młodzi i starzy emigranci zarobkowi. I że to właśnie w Polsce, powstaną wkrótce stabilne miejsca pracy... Wszystko to, okazało się lukrowaniem rzeczywistości. Dzisiaj sytuacja na rynku pracy jest jeszcze gorsza, niż w roku 2007.

W firmach prywatnych, panuje dziki kapitalizm. Pracuję już ponad 5 lat i nigdy nie pracowałam na etacie. Zawsze była to umowa-zlecenie. U nas, ludzie pracują na śmieciówkach od lat. I nikt nie potrafił się postawić i zażądać etatu. Mój sąsiad, który obchodził niedawno 42 urodziny, poszedł do banku by zapytać się o jakąś pracę. Powiedziano mu, że praca jest ale on ... spóźnił się o 20 lat ! – mówi Marek, pracownik firmy budowlanej.

Niestety, dyskryminacja zatrudnienia ze względu na wiek, to w kraju nad Wisłą chleb powszedni. Ludzie po czterdziestce czy po pięćdziesiątce – mają zerowe szanse na zatrudnienie. I co z tego, że ustawa zasadnicza gwarantuje (na papierze) obywatelom równość zatrudnienia. To tylko, martwy przepis. W praktyce, żadna instytucja nie broni prawa do równego zatrudnienia. Skutek ? W handlu, usługach finansowych czy gastronomicznych – w ogóle, nie spotyka się ludzi w średnim wieku. Wszędzie są tylko ludzie młodzi. Dyskryminacja kwitnie w najlepsze ... Trochę lepiej, sprawa zatrudnienia wygląda w państwowym urzędzie czy instytucji. Tam Polacy zatrudniani są na umowę o pracę ( cały etat, ¾ etatu, ½ etatu). I to niezależnie, od wieku. I taka praca, urzędnika czy choćby sekretarki – to dziś marzenie wielu Polaków. U państwowego pracodawcy, przestrzega się bowiem przepisów kodeksu pracy. Po okresie próbnym (który zwykle trwa 12 miesięcy) można liczyć na umowę na czas nieokreślony. Można dostać premię, nagrodę czy „trzynastkę”. Są płatne urlopy a praw pracowniczych, pilnują związki zawodowe. Pracodawca dba o przestrzeganie czasu pracy. To dzięki temu, ludzie mogą spokojnie zająć się swoją rodziną. Albo poświęcić go, na rozwijanie swoich hobby i zainteresowań.

To dlatego, liczba zatrudnionych w sektorze państwowym i samorządowym, wzrosła w latach 2007-2011 o ponad 80 tysięcy. Dzisiaj w Polsce, liczba urzędników przekracza 370 tysięcy osób. A dla porównania w roku 1989, czyli ostatnim roku funkcjonowania PRL-u, w kraju było zaledwie 130 tysięcy urzędników.

Nie da się ukryć, kraj nad Wisłą i Odrą to bardzo drogie państwo !

Praca w Polsce, jest wysoko opodatkowana. Dzisiaj, pracodawca płacąc pracownikowi 1000 PLN – musi zapłacić jeszcze 700 PLN w postaci podatków i składek około płacowych. Innymi słowy – koszt pracy wynosi aż 70 % ...

To dlatego, wielu pracodawcom zatrudnienie pracownika – po prostu się nie opłaca.

Czas najwyższy to zmienić. Czas najwyższy, wprowadzić takie rozwiązania prawne, które sprawdziły się w innych krajach europejskich. Takie rozwiązania prawne, które sprawią, że zatrudnienie każdego obywatela naszego kraju, będzie dla przedsiębiorcy opłacalne. Liczby są bowiem, bardzo wymowne.

Ekonomiści wyliczyli, że zatrudnienie TYLKO 1 miliona bezrobotnych – przyniosłoby państwu ponad 75 miliardów złotych rocznie !!! Z takim przychodem, dziura budżetowa w wysokości około 40 miliardów złotych, zostałaby zasypana natychmiast. A zostałoby jeszcze 35 miliardów złotych, które można by wydać na modernizację państwa. Ale nasze elity polityczne, tak naprawdę NIE chcą walczyć z bezrobociem. Dlatego też na pytanie, co z tym polskim bezrobociem ? Odpowiedź jeszcze długo będzie brzmiała – BEZ ZMIAN !

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Relaks dla umysłu

Relaks dla umysłu

Autorem artykułu jest Li Li


W dzisiejszym świecie, zapracowany człowiek ma niewiele czasu, by zrobić coś dla siebie. Higiena psychiczna wymagała choćby kilkunastominutowego odpoczynku i relaksu, jaki moglibyśmy zafundować swojemu umysłowi.

I nie chodzi tu o bierny wypoczynek np. w czasie snu – choć ten również jest bardzo ważny. Nasz umysł lubi również wypoczynek aktywny, taki który odczytałby jako zabawę. Narzędziem do tego są łamigłówki – krzyżówki, sudoku i różnego rodzaju gry logiczne. Taka intensywna „zabawa” jest dla naszego umysłu, czymś w rodzaju masażu.

Jeżeli nie przepadamy za krzyżówkami i tego typu rozrywką, możemy zająć się czymś bardziej twórczym. Nasz umysł efektywniej pracuje, jeżeli obok wysiłku intelektualnego, wspomaga go ten manualny. Tu z pomocą przychodzi starożytna myśl Wschodu, a mianowicie sztuka układania papieru – origami. Właściwie z dawnej tradycji do dziś zachowały się, i są przestrzegane, tylko pewne techniki zagięć. Pierwotnie była to sztuka, w której nie było pełnej dowolności. Jej przedmiotem była zwykła, kwadratowa kartka papieru, która nie mogła być obcinana, ozdabiana i klejona.

Bogactwo przestrzennych figur, jakie można uzyskać z tak prozaicznego przedmiotu, podnosi tą technikę do rangi sztuki. Jest to więc wspaniały sposób na relaks i może stać się, przynoszącym wiele radości hobby. Szczególnie dobrze jest zachęcać do takiej aktywności najmłodszych – dzieci wyrobią sobie w ten sposób zdolności manualne i rozwiną wyobraźnię. Chłopcy chętnie mogą zająć się również składaniem rozmaitych modeli – samolotów, czołgów czy dinozaurów. Dziewczynki natomiast chętnie zajmą się ozdabianiem – do tego świetnie nadają się np. koperty z nadrukiem.

Wszelka twórcza aktywność jest dobra dla naszej psychiki i umysłu – pozwala oczyścić się i rozluźnić. Wystarczy kilkanaście minut dziennie, by pozwolić na relaks i oderwanie się od rzeczywistości, którą czasem bierzemy zbyt serio i nie potrafimy oderwać się od tego, co przyziemne i rutynowe.

---

Kino to Twoje hobby? Kup bilety do kina online!

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl