poniedziałek, 18 czerwca 2012

Melodyjne szaleństwo: Neuronia - Insanity Relapse

Autorem artykułu jest Dawid Ryszard Josz


Całkiem niedawno w moje ręce wpadła najnowsza EPka Neuronii – warszawskiego kwintentu, działającego na metalowej scenie od 9 lat. Jeśli mam być szczery, nigdy wcześniej nie słyszałem muzyki tego zespołu, a nieco enigmatyczna, pojawiająca się w internecie etykietka heavy/melodic death metal niewiele mi mówiła.

Albo podpowiadała niezbyt przyjemne kombinacje. Przyjemnie było się rozczarować, odtwarzając pierwszy raz ten krążek. Okazał się być niezbyt długą (raptem 16 minut), ale za to wyśmienitą porcją muzyki.

Cztery utwory, które składają się na Insanity Relapse, można streścić dwoma słowami: melodyjny czad. Okraszony mięsistym brzmieniem, z riffami i sekcją rytmiczną o melodeathowym rodowodzie, ze słyszalnymi wpływami heavy metalu. Ciężar i gitarowe mięcho współgra z heavymetalową nośnością. Dobrym przykładem potwierdzającym moje słowa będzie już pierwszy utwór, Alone in the Dark. Znakomity otwieracz, podejrzewam, że świetnie sprawdzający się na koncertach. Rwany główny motyw, podwójna stopa i refren, który zostaje w głowie – a to dużo, bo tworzyć przeboje przecież nie jest tak łatwo. Poza tym spodobały mi się solówki, będące momentami wytchnienia od ostrej jazdy – szczególnie ta w 3:33, odjechana, zalatująca psychodelą. Śpiew Macieja Tektura Nawrota często przywodzi mi na myśl konwencję stoner metalową. Wprost nie mogę uwolnić się od skojarzenia z głosem Rafała Rufusa Treli z Corruption – ale nie jest to dla mnie wada. Sposób śpiewania i interpretacji Tektura interesująco wtapia się w warstwę instrumentalną – jego wokal nie jest ani zbyt zachrypnięty, ani zbyt czysty. Teksty oscylują wokół tematyki narzuconej przez tytuł płyty: istne szaleństwo w czterech odsłonach. Za najciekawszy uznałbym ten do Moon Over Providence, ze względu na literackie inspiracje. Neuronia wprawdzie nie jest pierwszym zespołem, który sięga po klimat i motywy mitologii Cthulhu, ale Lovecrafta nigdy za wiele, szczególnie w takim wydaniu. Za fragmenty w sztucznym, wykreowanym przez amerykańskiego pisarza języku panowie mają u mnie dodatkowego plusa.

Mam nadzieję, że Insanity Relapse to przedsmak dużej płyty, bo te cztery utwory narobiły mi ogromnego apetytu na więcej. W międzyczasie warto zdobyć wersję fizyczną krążka – chociażby po to, żeby podziwiać świetną okładkę. Może trochę kiczowatą, ale ta odrobinka kiczu była prawie zawsze obecna w oprawach graficznych płyt metalowych. W każdym razie – wydawnictwo broni się jako całość, od muzyki, przez teksty, po skromną, ale robiącą wrażenie grafikę. Jeśli ktoś jeszcze nie odkrył Neuronii, to pora najwyższa na zapoznanie się z ich muzyką.

---

B0UNCE

http://www.musihilation.blogspot.com/2012/06/melodyjne-szalenstwo-neuronia-insanity.html

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz